Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

On — on, choć nie gardził i najskromniejszą sympatyą, zdawał się głównie dbać o to, aby się królowej starej i stojącej za nią Dżemmie podobał. Ścigał ją, oblegał swym ognistym wzrokiem, a piękna Włoszka, choć jej to pochlebiało wielce, w końcu czuła się obrażoną i surową ukazała twarz, odwracając od niego oczy.
Po pierwszej Canzonie, poszła druga i trzecia, po smętnej wesołe, po tych figlarne, a w żadnej z nich, jak przewidzieć łatwo, nie zbywało na motywie miłośnym.
Monti był szczęśliwie usposobiony.
Gamrat podał mu kubek wina, który on, przyklęknąwszy spełnił za zdrowie królowej.
I August nieco się rozweselił słuchając ślicznych śpiewów, które go w jakiś lepszy, jaśniejszy świat przenosiły.



Kwiecień upływał, gdy w Krakowie sposobiono się na przyjęcie królewnej, matka i ojciec jej z trwogą oczekiwali dnia rozstania, gdy młodziuchną, słabą, wylękłą istotę mieli oddać w ręce obce.
Spodziewano się wiele po starym królu Zygmuncie, lecz wiedziano też zawczasu, jak była usposobioną i co tu znaczyła Bona. Król ojciec tem siebie i matkę pocieszał, że losy córki Bony,