Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom II.djvu/039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chce pozostać z daleka i obcą — mówił August po cichu. — Na przekór jej sprowadzono moją narzeczoną; miała zamiary inne...
— Tak, ale nawet nie będąc czynną, królowa może wszystko — mówiła uparta Włoszka. — Stary król aby ją zaspokoić na wiele się zgodzi, a wielkaż to rzecz jednę dziewczynę we fraucymerze pomieścić?
— Z ręki mojej matki? obawiać się jej będą — rzekł król — tembardziej gdy, jak sama powiadasz, wszyscy wiedzą, że ja kocham ciebie. W ostatku, królowa Elżbieta prowadzi z sobą Niemki swoje, ochmistrzynię własną, cały dwór.
— I wy ją otoczoną temi obcemi zostawicie, aby one spiskowały? — zawołała Dżemma.
Przerwała nagle, odstąpiła kroków kilka.
— Powiedziałam wam co mam na sercu; jeżeli mnie kochasz, uczynisz, postarasz się zrobić co Dżemma pragnie... lub twoja Dżemma powoli wyschnie i umrze z zazdrości i gniewu, gdy nic widzieć, niczemu zapobiedz nie będzie mogła.
— Gorzej jeszcze męczyłabyś się — odparł król — patrząc, widząc i nie mogąc nic...
— Ja lepiej wiem czego i dlaczego żądam — odezwała się Włoszka — a od tego nie odstąpię! nie!
— Ale to jest niepodobieństwem!
Zatknęła sobie uszy Dżemma i odbiegła kilka kroków.