Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom I.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dosiadał, ale lubił mieć osobliwe i już naówczas myślał o ich hodowli i stadach.
Takim jakim był naówczas młody pan, można go było sądzić wielce obiecującym na przyszłość. Nad wiek poważny, dbały o każdy krok, nie rażący żadnym wybrykiem, umysłowo wykształcony, mógł monarchę znakomitego zapowiadać.
Szlachta i panowie polscy możeby go innym mieć byli woleli, otwartszym, więcej rycerskiego ducha, mniej ostrożnym Włochem, lecz odmówić mu nie mogli nad wiek dojrzałości i taktu.
Mało się czem zajmował, ale to nie było jego winą — nie pociągano go do pracy. Królowa starała się go od niej odsuwać, stary Zygmunt też nie powoływał.
Były to, bądź co bądź, lata szczęśliwej młodości dla młodego króla... mógł marzyć, zabawiać się jak chciał, iść za swemi skłonnościami i upodobaniami, a jeśli ojciec mu skąpił i był dlań surowym, matka za to płaciła, starając się serce i zaufanie pozyskać.
Dnie upływały swobodnie. Często kilka ich uchodziło a August nie widział ojca, przychodził do niego na chwilę, niewiele słów zamieniał, i powracał do swoich lub królowej apartamentów.
Bona za to widywała syna nie raz ale po kilka na dzień razy, zapraszała go do siebie, starała się zabawiać... Zrana przejeżdżał się konno, polował rzadko, jadł z rodzicami lub