Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Biały Książę tom I.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bystrego umysłu, zręczny, przebiegły, młody duchowny szczęśliwie sobie drogę torował, choć żył nie po księżemu.
Pachło mu to co ojcu i bratu, swoboda pańska, ucztowanie, konie, łowy, śpiewki, towarzystwo wesołe i niewieście zaloty.
Po troszę przestrzegając, aby nie dać z siebie zgorszenia, gdy się na wieś wyrwał, cugli popuszczając, Zawisza na ludzkie języki nie zważał wcale. Przyszłości był pewien.
Miał za sobą wiele, bo na nauce mu nie zbywało, w piśmie był biegły, ludzi ujmować umiał, i gdy było potrzeba, układał się do nich.
Zaraz po śmierci Kaźmirza, gdy ks. Suchywilk z biskupem Floryanem do Budy jechali, przyszył się do nich Zawisza, aby na dwór dostał zawczasu.
Królowę starą Elżbietę znał dawniej i pochlebiał sobie, że miał u niej łaski.
Letnia już pani Bezręka lubiła się zabawiać wesoło i młodzieżą otaczać płci obojej.
Nie było u niej dnia bez muzyki, śpiewu, pląsów i pogadanek trefnych. Zalecała się jej młodzież jak mogła, i rej potem wodziła, gdy na łaskę zasłużyła.
Ale zarazem niemłoda pani poczynała być pobożną, i z rana do Boga się wdzięczyła, a wieczorem do ludzi.