Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom III.djvu/047

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bnicy biegnąc, a potem do Stogniewic. Gdy zaś wszędzie się przypóźnił, zostały mu Piekary, z których na Proszowice miał się rzucić, nieobrachowawszy z czasem.
Ponieważ wedle doniesień Boksickiego, w Złoczowie najmocniej uchwalono i niemal poprzysiężono, kanclerza w jakikolwiek sposób zgładzić, gdyby się teraz nawet nie powiodło, rzecz nie była skończoną, ale gdziekolwiekbądź, przy pierwszej podanej zręczności odnowić się mogła.
Raz więc temu koniec położyć było potrzeba.
Zamojski, który, jeśli nie całą może doniosłość kroku, jaki miał uczynić, obrachował, znał jednak ważność jego, w chwili gdy już miał wydać rozkazy zawahał się, dał znak Mroczkowi, aby czekał, a sam wszedł do przyległej sypialni.
Tu przy skromnem, obozowem łóżeczku jego, na klęczniku, stał na złotej blasze malowany, starodawny obraz Matki Boskiej (druga strona wyobrażała Chrystusa na krzyżu). Hetman zwykł się był przed tym obrazem modlić, gdy miał stoczyć bitwę. I teraz czuł to dobrze, że walkę rozpoczynał nietylko z rodziną jedną mnogiemi węzłami związaną z wielu innemi po całym kraju rozsianemi, ale ze stronnictwem choć słabem, za to ruchawem, krzykliwem, popieranem z zagranicy, wyzyskiwanem przez wszystkich nieprzyjaciół Batorego i jego.