Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Banita Tom II.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



VIII.


Nierychło nazajutrz pan Samuel się przebudził, a i służba jego po wczorajszej uczcie ściągała się powoli, ziewając, wielu z pozawiązywanemi głowami i plastrami, obwiniętemi rękami, bo niekażdy cało wyszedł z tej zabawy.
Rozbudzony natychmiast sobie przypomniał Wojtaszka i rozkazał go przywołać do siebie, gdy mu ranną polewkę do łóżka przynosił ulubiony Michał.
Rozbiegła się czeladź, lecz napróżno lutnisty szukano, nikt go od wczorajszego wieczora nie widział. W dawnej izbie jego nie było nawet śladu, aby w niej nogą postał.
Wszyscy byli pewni w początku, że jak inni, napiwszy się poszedł kędyś na siano i znużony odpoczywał.
Spodziewano się go zobaczyć co moment, ale