Błękitni spo
Wychodził z dancingu
Jej usta w usta położyły się ostro nagle
i był biały kwiat na czerni smokingu
A błękitny został wołał
rozpacz nocą na bagnie
O nie
erotyk nie może się skończyć rozpaczą
są tacy co czytają i płaczą
lepszy jest płacz z zazdrości
Niema ciszy
wiekiem prawiekiem niedzielą nocą wśród prac
wszędzie gonił mnie płomień miłości
pieniła się w girlandach elektrycznych lamp
gorzała jarkim ogniem w wszystkie dalekości
szrapnelami biła w kościół
wszystko moje jest tam
Marysia z Marylami Marie Mary z Marją
Strzelistemi aktami rozmodlonych rąk
piętrzyłem to upalne wiwarjum
przy jednej życia zwrotnicy
pociąg pełen jak strąk
Chrupały miłość z jękiem skargi
czerwone czerwone czerwone wargi
Piersi nie poto są by wabić
lecz by się ciężkiem ciałem dławić
Strona:PL Józef Czechowicz - Kamień.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/e6/PL_J%C3%B3zef_Czechowicz_-_Kamie%C5%84.djvu/page22-1024px-PL_J%C3%B3zef_Czechowicz_-_Kamie%C5%84.djvu.jpg)