Strona:PL Józef Czechowicz - Ballada z tamtej strony.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
bo myśl mą przeczuł

żałuję umarłych młodo
i mieczów

ja: zakrywam się przed rozpaczą dłonią otwartą

listopad mocno trzyma mnie w ramionach
wiersz ten rozdarto
spojrzyj już kona

gwiazda:  gdy umilknie śmiercią olśniony

stoczy się na me ręce rosą
poniosę go niemo
sinawą szosą
której niema

to na niej gasły drzewa wiatr szepty mórz
to tędy szli pomarli zbyt rychło
snuje się mieczów strzaskanych metaliczny kurz
i ja gwiazda północna przetoczę się cicho

to tędy ty idziesz
zanim jeszcze twe serce ucichło