Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Czechowicz - Ballada z tamtej strony.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie mogły śpiewać dłużej
sprawy człowiecze wspomnienia
poranek wystrzał ziemia
nawet krew

stopionym lały się bronzem żywioły w gromie
on poznał i wrzawą wgórę
wzbijał się niby płomień
otchłań krzykiem napełniał wojennym
w miljona głosów zawierusze
z wszechrzeczy chórem
i złudzeń
jesteśmy zjawiska czasy ludzie
śmierci genjuszem jednym
śmierci genjuszem




pani halinie powiadowskiej