Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W godzinę potem, siedząc przy szklance wina w malutkim pokoiku Adriana, oświetlonym lampką naftową, Stawro rozczulony serdecznością swego przyjaciela, wrócił do dawnych wspomnień:
— Wiem, że tylko przez wzgląd na mój smutek i zmęczenie, nie pytasz mnie o dalszy ciąg losów Kyry, a raczej o historję małego Dragomira. Chętnie powrócę dla ciebie do tych odległych czasów, lecz wiedz o tem, że wertując dawne wspomnienia, cierpi się zawsze.
Gdy uciekłem w Konstantynopolu, z okrętu Nazima Effendi, miałem około piętnastu lat. Ładny byłem i głupi i odziany, jak dziecko książęce. Ubrania moje były tyle warte, co piękny koń arabski. Pozatem, mój zegarek, obstalowany i wykonany dla mnie przez zegarmistrza samego sułtana; pierścionki, które nosiłem na wszystkich palcach, fez haftowany złotemi nićmi; wreszcie kieszenie, które obrywały się od nadmiaru złota, wszystko to stanowiło majątek, za który mógłbym żyć bezczynnie przez dziesięć lat.
Ale majątek nie wystarcza do życia. Miałem w duszy głęboki ból, i jeszcze większą naiwność w sercu. A cierpienie i naiwność obezwładniają istotę wrażliwą i uczuciową. Mojem cierpieniem była tęsknota za Kyrą i matką, dwiema zaginionemi istotami, które mi były konieczne do życia. Naiwnością moją była bezgraniczna wiara, że skoro raz będę wolny, ludzie pomogą mi je odnaleźć. I żeby je odnaleźć, gotów byłem do największych poświęceń. Gotów byłem nieświadomie, nawet do poświęcenia ciała, które było zdeprawowane i przywykło już do wy-