Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzajem, a często nienawidzili. Łączył ich szczupak faszerowany po żydowsku i śliwowica. Gdy Adrian miał pieniądze, szedł za ich przykładem. Tego wieczoru stać go było na rybę. Ażeby uniknąć niemiłej rozmowy, przeszedł z pochyloną głową, nie witając się z nikim i zajął miejsce w głębi sali, gdzie zbierała się klijentela robotnicza.
Stamtąd przyglądał się ludziom i przysłuchiwał ich rozmowie.
— Co za podobieństwo do Stawra! — pomyślał, jedząc rybę, i rzucając dyskretne spojrzenia. Człowiek, nędznie odziany, z nieogoloną twarzą, niemłody już, siedział nieruchomo, z głową opartą na ręce i patrzał uparcie w stronę wyjścia. Przed nim stał kieliszek wódki. W fizyognomji tej nie było nic szczególnego, nic takiego, coby zwracało uwagę, a jednak, Adrian na widok tego człowieka, pomimo, że nie wierzył iż Stawro znajduje się w Egipcie, uczuł, że mu serce bije. Chciał go lepiej zobaczyć, lecz człowiek nie poruszał się.
Wtedy, korzystając z wschodniego zwyczaju, który pozwala przesłać nieznajomemu porcję jedzenia, tak zwaną «porcję sympatji», Adrian zawołał chłopca i kazał podać wódkę człowiekowi, siedzącemu w kącie. Powinno to było pociągnąć za sobą wymianę podziękowań i życzeń. Zamiast tego, ku swojemu zdziwieniu zobaczył, że nieznajomy nie przyjął poczęstunku.
— To z polecenia tego pana. — rzekł chłopak, wskazując Adriana.