Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jutro w czółnie beja bawić się będziesz, jak królowa! — krzyknąłem ściskając ją.
Opowiedziałem jej o nadzwyczajnej znajomości, którą zawarłem z turkiem. Czemuż nie była dojrzalszą, mędrszą, bardziej ode mnie doświadczoną!... Oczarowały ją moje słowa... i w oczekiwaniu przejażdżki po Dunaju spędziła noc bezsennie.
Całe rano stroiła Kyra najpierw siebie, a potem mnie. Około południa udaliśmy się na brzeg. Znajdował się tam arab z ślicznem czółnem. Turka nie było.
— Czy masz rozkaz, ażeby nas przewieźć po rzece? — zawołała Kyra.
— Owszem — odrzekł arab.
Kyra wbiegła na pomost i wskoczyła do łodzi. Idąc za nią, usłyszałem słowa, które przypominałem sobie znacznie później i których znaczenie zrozumiałem w najstraszniejszym dniu mego życia.
— Co za ładna zwierzyna — rzekł jeden z przewoźników.
Zwróciłem się do Kyry, pytając o wyjaśnienie.
— Głupstwo! — odrzekła.
Wiał lekki wietrzyk. Co za rozkosz i radość. Odjechaliśmy spory kawał od brzegu, gdy łódź zaczęła się chwiać.
Kyra zlękła się i zawołała:
— Nie jedź na środek rzeki, ale wzdłuż portu!
Arab wziął się do steru. Zbliżyliśmy się do brzegu. Dom nasz ukazał się na płaskowzgórzu, nagi i smutny. Dalej oberża, okna naszych pokoi, nędzne i biedne. Barka wymijała mrowie żaglowców i innych łodzi. Sunęła powoli, aż wkońcu zbliżyła się do sa-