Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jeżeli, trzymając pochodnię przed ślepiami konia, można pokonać jego strach przed ogniem, to — czemu nie możnaby uczynić tego samego z człowiekiem?... Czyż znamy ludzką naturę?... Mniej, niż zwierzęcą... Gdyby mi było danem ujarzmić przewrotne zmysły i opanować dzikie instynkty, może odnalazłbym wtedy równowagę życiową, spokój, szczęście. Ale do tego konieczna była ludzka życzliwość i przychylne okoliczności.
Los nie był dla mnie łaskawy. Okoliczności uczyniły mnie nędzarzem, a zamiast życzliwości spotkałem egoizm. Rozbiliśmy się oboje, — ja i ona ale bardziej politowania godnym byłem ja!
Chciałem uleczyć moją naturę, a potem poprosić o rękę Tinkutzy; ale inny konkurent uprzedził mnie i oświadczył się o Tinkutzę. Ona zapowiedziała swojej rodzinie, że pójdzie tylko za mnie; wtedy ojciec zwrócił się do mnie z zapytaniem, co ja myślę o tem?
Co myślałem? Myśl o małżeństwie przejmowała mnie piekielną grozą. Nic nie powiedziałem, byłem zmieszany i zakłopotany... Tinkutza dotknięta w swej ambicji wylewała gorzkie łzy, które wyrywały mi serce... kochałem... Ojciec przypisywał słowa moje nadzwyczajnej skromności i temu, że nie jestem bogaty.
— Będziesz bogaty, gdy popracujesz u nas — rzekł do mnie.
Słyszycie, moi przyjaciele, zdawało mu się, że przyszedłem tu szukać majątku.
Zbliżała się otchłań, a ja szedłem naprzeciw: nie pozostawało mi nic innego, jak prosić o rękę Tinkutzy. Była uszczęśliwiona! Dom cały przebudził się