Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Chciał jej coś odpowiedzieć, ale odeszła. Został przygwożdżony do miejsca, odprowadzając ją wzrokiem. Szła prosto przed siebie, prosta jak jej życie proste, skromne, bolesne. Z chustą na głowie, w staniku z lichej tkaniny, z chustką do nosa w prawej ręce, lewą unosząc zbyt długą suknię, która zbierała pył przydrożny, szła z pochyloną głową i oczami wbitemi w ziemię tak, jakby szukała czegoś, czego jeszcze nie zgubiła, a co wymykało się jej z rąk.

Biedny mój bracie Adrianie!... Drżysz cały... Na tym wózku, który jedzie szerokim dziedzińcem, siedzisz wtulony w poduszki, jednem ramieniem opierasz się o Stawra, który popędza konia i śpiewa po armeńsku, drugie ramię wspierasz o plecy Mikhaila, który pali i milczy, — drżysz, dzielny chłopcze; ale nie z zimna! Więc może drżysz z lęku? Z lęku przed przeznaczeniem, które cię pcha nietylko na jarmark w S... ale na wielki jarmark twojego życia, które się zaledwie zaczyna?
Długo, długo — w blaskach zachodzącego słońca sunął wózek, prostą drogą, pomiędzy dwoma rzędami drzew. Mijali pola pokryte zbożem — a Stawro nie przestawał śpiewać po armeńsku. Adrian i Mikhail przysłuchiwali się tym pieśniom, nie rozumiejąc słów, ale odczuwając ich treść. Wreszcie otuliła ich noc i zamknęła w kręgu własnych myśli i przeżyć. Wsie i osady ustępowały miejsce następnym wsiom i osadom: nędzne gniazda smutków i radości, pochłonięte przez noc, nieznane światu. Migotliwe światło latarni przyczepionej do wózka, odkrywało raz po raz jakieś frag-