Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stawro podskoczył, jak małpa i wykrzyknął:
— Daj mi swą łapę, synu rozkochanej Rumunki i dzielnego cefalonidy!... Jesteś godnym potomkiem swoich przodków...
— A cóż ty wiesz o moich przodkach?
— Byli napewno wielkimi oszustami!
Mówiąc to, Stawro uściskał Adriana, wziął go pod rękę i pociągnął za sobą.
— Spieszmy do Nikolasa, ażeby oznajmić mu radosną nowinę!... Pojedziemy jutro wieczorem, ażeby zdążyć na wtorek do S... Jedzie się wózkiem, dzień i dwie noce. Koń pędzi galopem, albo też jedzie krok za krokiem — wszystko to zależy od gatunku wina, które się dostaje w karczmach przydrożnych.


∗                    ∗

Pojawienie się handlarza napojami wraz z Adrianem, wywołało w cukierni gorącą dysputę.
Z okrzyków Stawra zrozumiał Kir Nikolas, że idzie o nowy nabytek. Jednym tchem wypowiedział Stawro długą turecką mowę. Mikhail, który był wtajemniczony w sprawę, wtrącił się do rozmowy, ku wielkiemu zdumieniu Adriana, nie rozumiejącego słowa po turecku. Po słowach Mikhaila Kir Nikolas wzruszył ramionami, a Stawro uspokoił się, poczem dodał po grecku:
— Nie bierzcie sobie do serca tego, co powie o tem matka Adriana!... Dzieci lube, gdybym ja życie moje ułożył według życzeń mojej matki, tobym nigdy nie ruszył się z domu i nie wiedziałbym po dziś