Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chciwie zapach świeżo zroszonej ziemi, zmieszany z wonią kwiatów, i myślał o tem wszystkiem, czego nie umiał zrozumieć.
Nie rozumiał przedewszystkiem, dlaczego matka sprzeciwiała się wyborowi jego znajomości. Wybuchnęła na tem tle wielka sprzeczka pomiędzy matką i jedynakiem. I Adrian rozumował:
— Według niej, Mikhail jest obcym i podejrzanym nicponiem, jest sługą piekarza Kir Nikolasa. Więc cóż stąd?... Kimże ja jestem?... Malarzem pokojowym i byłym sługą tego samego piekarza... A jeżeli jutro zmuszony będę iść w obce strony, czy będzie to dostateczny powód, ażebym wśród ludzi uchodził za nicponia?...
Tupnął gniewnie nogą.
— Do pioruna!... Jest to straszna niesprawiedliwość względem biednego Mikhaila. Kocham tego człowieka, kocham go, bo jest mędrszy ode mnie, bardziej wykształcony, bo cierpi, a nędzę znosi bez słowa skargi. Jakto? Dlatego, że nie rozpowiada na prawo i lewo, jak się nazywa, skąd pochodzi i ile zębów mu brak, dlatego jest nicponiem?... A więc dobrze, ja chcę być przyjacielem tego nicponia!... I jestem szczęśliwy, że posiadam takiego przyjaciela.
Adrian szedł przed siebie i w myśli zwalczał wywody matczyne. Wydawały mu się bezpodstawne i bezsensowne.
— A te projekty małżeńskie? Mam zaledwie osiemnaście lat, a ona chce mi uwiązać kulę u nogi. Mam się żenić z jakąś głupią gęsią, która mnie będzie zanudzała swojemi pieszczotami i zechce mnie obda-