Strona:PL Istrati - Żagiew i zgliszcza.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Słuchaj, ty Kefalończyku, — mówił mi. — Przysięgnijmy sobie, że nie podniesiemy nigdy ręki przeciw bolszewizmowi, nawet gdyby nas miał kiedy zapędzić do więzienia. Jemu to bowiem będzie jutro ludzkość miała do zawdzięczenia ostateczne wyzwolenie. Nie wiele on potrafi zrealizować z tego co przyrzeka, — ale obiecuje nam wszystko, nawet to co jest niemożliwem. A nam dziś właśnie trzeba przedewszystkim odwagi. Przypomnij sobie ową historję z Czuwaszami.
Natychmiast po ukończeniu wojny domowej przed ludowym komisarzem oświaty stanęła oryginalna delegacja Czuwaszów.
— No i cóż? — pyta komisarz. — Utworzyliście już sowiety? Opowiedzcie mi, coście dotąd zrobili u siebie.
— Towarzyszu Lunaczarskij, — odparł naczelnik delegacji, — utworzyliśmy miejscowy sowiet, a potem napędziliśmy popów, narzuconych nam przez cara. Na ich miejsce sprowadziliśmy z powrotem naszych szamanów, którzy kryli się dotąd po lasach.
— Nie wielki to postęp, — odpowiedział komisarz, — sprowadzić czarowników na miejsce popów. Ale zrobiliście jednak to, coście sami chcieli. I to jest właśnie wolnością. Reszta przyjdzie już potem sama, choćby wbrew waszej woli.

W Atenach

Z owej podróży po Kaukazie wróciliśmy dziwnie pokrzepieni na duchu. Całe tłumy, całe narody,