Ta strona została uwierzytelniona.
— 87 —
wraz z Łucyą do ogrodu. Na prawo od wejścia czernił się kłąb splątanych krzaków, których szczyty przypruszył już pierwszy śnieg.
O krzaki te, oparty stał jakiś przedmiot, który zwrócił na siebie odrazu uwagę młodego malarza. Zbliżył się i począł go oglądać uważnie, poczem zawołał głośno:
— Lucy! chodź zobacz!
— Co? co takiego? — wołała biegnąc.
— Patrz — rzekł Archibald, ukazując tajemniczy przedmiot.
Łucya spojrzała, i ku głębokiemu swemu zdumieniu obaczyła — zieloną mumię.