Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  19   —

jać się po pokojach górnych pięter. W rzadkich tylko wypadkach usługiwał przy stole, najczęściej wtedy gdy był kto z gości.
Tak też było i dziś. — Kakatoes roznosił cicho i zręcznie półmiski, czujny na każde życzenie biesiadników. Pani Jascher dzieliła wstręt Łucyi do niego i obie usuwały się ze wstrętem ile razy przechodząc otarł się o ich suknie.
— Nie znoszę tego karła! — szepnęła pani Jascher gospodarzowi — po prostu wzdrygam się ile razy do mnie się zbliży.
— Uprzedzenie, łaskawa pani — odparł Bradock. — Korzysta przecież pani z usług domowych zwierząt — a czemże jest on innem jeśli nie cywilizowanem zwierzęciem.
— Może być czasem niebezpieczny.
— Wtedy tylko gdy w złość wpadnie, ale w takich nawet chwilach ulega mojej władzy.
— Prawdę mówiąc — zauważył wesoło Hope — byłby o wiele wyżej na swojem miejscu obsługując ucztę ludożerców.
— Nie mów tak, bo wstanę od stołu — zagroziła Łucya.
— Ależ owszem, możemy rozmawiać o czem innem naprzykład o tutejszej okolicy, która nie jest wcale wesoła. Nie rozumiem doprawdy co może