Strona:PL Hume - Zielona mumia.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  141   —

jeździłam wcale do Londynu, nie wyprawiałam żadnego listu. Jeżeli pan przyszedłeś tutaj, żeby mnie obrażać...
— Niema w tem chyba obrazy — rzekł spokojnie Random — że zadam pani kilka pytań. Otrzymałem dziś list anonimowy z Londynu, pismo było zmienione ale mimo tylu ostrożności, zapomniałaś pani o jednem. Te perfumy...
— Moje perfumy! — zawołała mimowolnie pani Jascher, widząc, że dała się złapać.
— Tak jest, list był przesiąknięty zapachem który natychmiast poznałem. — A że pani sama upewniasz, że nikt w Anglii nie używa podobnych perfum...
— Ależ to wszystko kłamstwo! — przeczyła rozpaczliwie wdowa — nie pisałam żadnego listu, pan jesteś łotrem, który chce zgubić niewinną kobietę.
Polor światowy opadał z niej w tej chwili, odsłaniając zwyczajną awanturnicę.
Random oburzony, nie myślał jej także oszczędzać.
— Nie wypieraj się pani daremnie, sprawdziłem już każdy krok pani, widziano panią na stacyi i poznano panią.