Strona:PL Horacy Wybór poezji.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Prawo własności u pani nie gorsze: na końcu go pyta:
Czemu wogóle uciekał, gdy jemu starczyło na żywność
Mąki funt jeden, chudemu zarówno jak małe pacholę.
W taki to sposób wesoło dłużyliśmy ową biesiadę.
Stąd na Benevent się prosto kierujem, gdzie chętny gospodarz
Chude piskorze gotując na ogniu się ledwie nie spalił.
Wolne po starej kuchni albowiem biegnące płomienie,
Rozproszone już... już dosięgały szczytu budynku.
Gości zgłodniałych i sług bojaźliwych mogłeś obaczyć
Porywających potrawy i ogień pospołem gaszących.
Tutaj nareszcie Apulia poczyna mi znane odkrywać
Szczyty, Atabula wiatrem spalone i nigdy z takowych
Nie bylibyśmy wyleźli, by tuż leżąca Trivika
Willa nie była przyjęła, niestety z dymem gryzącym,
Który przez komin z mokrego paliwa nam srodze dokuczył.
Stąd pędzimy na kołach dwadzieścia mil z rzędu w miasteczku
Chcąc popasać, którego nie można wierszem oznaczyć,
Znakiem atoli najłatwiej, bo rzecz najzwyklejsza się tutaj:
Woda sprzedaje; lecz chleb nad inne piękniejszy, że zwykle
Dźwiga przezorny podróżny na ramię go dalej ze sobą:
Bowiem ościsty w Canusium, gdzie wody na kubek nie starczy
Które to miejsce niegdyś waleczny założył Diomed:
Tutaj z druhami smutnymi się Varius niechętnie rozstaje.
Stąd znużeni do Rubów się dostajemy, bo długą
Drogę musieliśmy przebyć i gorszą jeszcze po deszczu.
Lepsza nazajutrz pogoda, lecz droga najgorsza od samych
Baru okolic rybnego; nakoniec przez Lymphy złośliwe
Gnatia stawiana do śmiechów i żartów dała sposobność,
Kiedy nam każą uwierzyć, że bez płomienia na świętym
Progu się pali kadzidło, niech wierzy w to żydek Apella,
Ale nie ja, nauczony, że pędzą bogowie szczęśliwy
Żywot, a jeśli przyroda co zdziała cudownie, to tego
Gniewnie bogowie nie zwykli ze stropu niebios zesyłać.
Długiej podróży i pismu Brundisium niech koniec położy.