Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/447

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       145 Fescenińska swawola,[1] wesołe dożynki,
Przedrzeźniając, prostacze miotały docinki.
Rozkoszna ta swawola powraca rok rocznie,
Aż wreszcie w wyuzdanie wyradzać się pocznie,
Co świętego rodziny nie szczędzi ogniska
       150 I na niewinnych nawet bezkarnie się ciska.
Dyszą zemstą dotknięci, gniewają się inni
W strachu, że ich toż spotkać może, choć niewinni:
Stanęło srogie prawo, co nakłada kary
Na złośliwe kąsanie. Ustał zwyczaj stary,
       155 Zmienion w miłą zabawę, wnet — pod grozą kija.[2]
Grecya pogromiona pogromcę podbija,
Rzym prostaczy oświeca. Tak okropny przecie
Saturnijski wiersz zginął i niechlujne śmiecie
Wymiotła czystość; jednak trwa to długie czasy
       160 I dodziśdnia my jeszcze cokolwiek brudasy.
Późno się do kart greckich Rzymianin przykładać,
Po wojnach aż punickich zaczął w ciszy badać,
Sofokles, Tespis, Eschyl[3] co zacz i co znaczą.
Są, co sił swych próbują i Greków tłómaczą:
       165 Do smaku im namiętność i wzniosła wspaniałość,
Bo ma w sobie Rzymianin tragiczność i śmiałość;
Lecz prostak, wstyd mu kreślić i mazań się wzdryga.
Komedja, obraz życia, zda się, nie wymaga

  1. W. 145. Fescenińska swawola, pierwotnie Fescennini versus, swawolne wiersze, śpiewane na weselach miały pochodzić z m. Fescennium w Etrurji.
  2. W. 155. pod grozą kijasupplicium fustuarium, zatłuczenie na śmierć kijami, dawna kara śmierci u Rzymian.
  3. W. 163. Thespis, Aeschylus, Sophocles — trzy stopnie rozwoju tragedji greckiej.