Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


       5 Tam w Helikonu cienistych dolinach,
Na Pindzie, w skalnych Hemu rozpadlinach,
Gdzie śpiewak Orfej przedwiecznemi czasy
Poruszał lasy,

Wstrzymał matczyną sztuką[1] nurt wezbrany
       10 Bystrych potoków, wstrzymał huragany;
Za nim, zasłuchań w melodyi czary,
Ruszył dąb stary.

Od czego zacznę po ojca uczczeniu,
Co bogów włada i ludzi plemieniu,
       15 Co lądy, morza, świat we dnie i w nocy
Dzierży w swej mocy,

I nic się nadeń większego nie rodzi,
Ni podobieństwem ni mocą dochodzi;
Najbliższe miejsce zaś przy nim zasiada
       20

Mężna Pallada.


I ciebie w pieśni nie zmilczę, Liberze,
Ani dziewicy, co kniej tępi zwierze,
Ni ciebie, Febie, co z trwogą śmiertelną
Ślesz strzałę celną.

    Utwór nawskróś patrjotyczny, mający głównie i ostatecznie na celu pochwały Augusta. Mistrzostwo poety okazuje się w tem, że się nie zniżył do płaskiego panegiryku, lecz sławi swego bohatera w związku z wielkimi mężami historji rzymskiej i z bóstwami opiekuńczemi Rzymu: bogom ojczystym i wielkim przodkom zawdzięcza Rzym swoją wielkość, której ostatnim wyrazem August, pan świata.

  1. W. 9. matczyną sztuką. — Matką Orfeusza była muza Kalliopa.