Wiedział dobrze, co robił. — Jakąż więc myśl skrytą
90
Chował, pragnąc mieć sumę na grobie wyrytą?
Póki żył: »Grzech największy ubóstwo jest«— mawiał
I niczego się bardziej w życiu nie obawiał,
Jak, że o grosz zostawi mniej, zmożon chorobą,
Gdyż musiałby w tym razie pogardzać sam sobą.
95
Bo cnota, sława i cześć i wszystko na świecie
Cudnym służy pieniążkom; kto je ma w kalecie,
Sławny, mężny, cnotliwy. — Mądry? — Też, król jasny,
Co chcesz tylko. — To cnocie przypisując własnej,
Myślał, że zyska sławę. — Inaczej znów czyni
100
Grek Arystyp,[1] co slugom na spiekłej pustyni
Kazał złoto porzucić, że w tyle zostali.
Który głupszy? — No, ale przykład nie ustali,
I nie dowiedzie rzeczy spornej, drugim sporem.[2]
Niech kto lutnie skupuje, chcąc chwalić się zbiorem,
105
Choć sam się na muzyce nie zna i nie grywa;
Niech gnypy i kopyta nie-szewczyk nabywa,
Żagle ktoś, co nie kupczy: półgłówek, szaleniec,
Rzekłby świat cały. Czemże innem pomyleniec,
Co pieniążki i złoto wciąż chowa zebrane,
110
Lecz dotknąć nie śmie, jakby były poświęcane?
Jeśli kto dniem i nocą przy kupie ogromnej
Zboża z długą maczugą czuwa wciąż przytomny,