Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


       85 To łotr — i takich łotrów strzeż się, Rzymianinie!
Po czterech nieraz w łożu[1] ucztują przy winie,
A przecie jeden wszystkich spryska na biesiedzie
Okrom, co wodę podał,[2] ba, na niego wjedzie,
Gdy prawda na jaw wyjdzie pod Bakcha naporem.
       90 To ten grzeczny, wykwintu, otwartości wzorem
U ciebie, łotrów wroga; ja trzasnę harapem:
»Czuć pastylką Rufilla, Gargomego capem«:[3]
To już kąsam twem zdaniem. Jeśli kto wspomina
Wobec ciebie złodziejski spryt Kapitolina,[4]
       95 Ty go bronisz, jak zwykłeś, w ten sposób zabawny:
»Kapitolin, gość słały i przyjaciel dawny,
Od dziecka, i wyrządził przysług mi niemało.
Szczerze się cieszę, że tu w mieście żyje cało;
To mi dziwno; że w sądzie puszczono filuta«.
       100 To mi sok czarnej sepji,[5] to jucha zatruta!
Że u mnie ta pokusa nie znajdzie posłuchu,
Powtarzam ślubowanie, jakiem pierwej w duchu

  1. W. 86. czterech w łożu — dowód wielkiej poufałości; zwykle podczas uczty spoczywało na jednem łożu trzech biesiadników.
  2. W. 88. ...co wodę podał — Gospodarz przed rozpoczęciem biesiady kazał biesiadnikom podawać wodę do obmycia rąk.
  3. W. 92. wiersz powtórzony z I 2, 26.
  4. W. 94. Petilius Capitolinus miał ukraść złotą koronę z głowy Jowisza kapitolińskiego, ale tak sprytnie, że w sądzie został uwolniony.
  5. W. 100 sok czarnej sepji, zwykle bladej - symbol podstępu i zdrady.