Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Już ni kojskie purpury[1], ni drogie klejnoty
Nie powrócą ci, babo, młodości twej złotej,
       15

Co w kronice sromotnej

Czas zapisał ją lotny.

Gdzie się podział twój powab, ogień, wdzięczne tany?
To ma być obraz Lice, niegdyś uwielbianej,
Co gorąca i czuła
       20

Mnie kochaniem przykuła,


Szczęśliwa po Cynarze[2] i pełna uroku?
Ale biedna Cynara wiek z bogów wyroku
Miała krótki sądzony,
A wieku starej wrony

       25 Miała Lice doczekać — po to, oczywista,
By biorąc się za boki, młódź mogła ognista
Z płonącej niegdyś smoły
Te podziwiać popioły.

  1. W. 13. kojskie purpury — przejrzyste tkaniny jedwabne z przędzy jedwabników bombyx, pochodzące z wyspy Kos ulubione w półświatku rzymskim.
  2. W. 21. po Cynarze por. IV, 1, 4.