Przejdź do zawartości

Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


       5 Skorupo, niema wprzód i bez pożytku,
Dziś uczt ozdobo bogów i przybytku,
Pieśni wyczaruj, których nawet głucha
Lide posłucha!

Tak klacz trzylatka, co rada>pobrykać
       10 Sama na łące i nie da się tykać,
Wolna od chuci, źrebca swawolnika
Płocha unika.

Twoja moc tygry wprzęga, lasy rusza,
I wartkie strugi w biegu stanąć zmusza;
       15 Twym słodkim czarom nie oparł się wrotny
U rzeki błotnej,

Cerber, co na łbie ma sto żmij miast grzywy,
A z paszczy oddech puszcza obrzydliwy,
A z trzech ozorów czarna i zjadliwa
       20

Jucha mu spływa.


Iksjon[1] się nawet uśmiechnął niemile,
Ba, i Tytyos; stanął dzban na chwilę
Suchy, gdyś swemi czarowała śpiewki
Danaa dziewki.

       25 Posłuchaj, Lido, o zbrodni i znanej
Danaid karze, jak pełnemi dzbany
Wlewana w beczkę woda dnem ucieka
I co tam czeka

  1. W. 21. Iksjon — łamany kołem, mile uśmiechnąć się nie mógł; jego uśmiech to walka między bólem, jakiego doznawał na kole, a przyjemnością, jaką mu sprawiał śpiew.