Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/548

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To jej rzekł — a piastunka wybiegła z świetlice
Zganiać na pański rozkaz one służebnice.

On zaś syna i obu pastuchów ku sobie
Przywołał i zagadał do nich w tym sposobie:
»Teraz trupy wynosić, kobiety pomogą;
A potem pomyć stoły i stołki chędogo
Mokrą gąbką, by ze krwi niezostało śladu —
A kiedy wszystko w izbach powróci do ładu,
Wyprowadzić mi z domu one białogłowy,
I tam, gdzie szopa stoi, a okop zamkowy
Pobić mieczem do nogi, wywlec dusze z ciała,
By im wiecznie z pamięci, rozkosz wywietrzała
Pokątnie wyprawiana z tymi rozpustniki. —«
Skończył — wtem całą hurmą wszeteczne podwiki
Weszły; w głos wyjąc, we łzach pływając obfitych,
Zaczęły z izby gachów wynosić zabitych,
I składać ich w przysionku warownego dworca
Kupą, jeden na drugim. Odys by dozorca
Stał nad niemi, do pracy naganiał niemiłej. —
Potem dziurkowatemi gąbkami krew zmyły
Ze stołów i ze stołków. — Podłogę komnaty
Trzeba było też sczyścić — więc się do łopaty
Wziął Telemach z pastuchy; w trzech żwawsza robota.
A dziewki wszystkie śmiecie wyniosły za wrota. —

Owóż gdy krwi wylanej niebyło ni śladu,
A cały dworzec pański powrócił do ładu,
Wyprowadzili z izby one białogłowy
I tam, gdzie szopa stoi, a okop zamkowy,