Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/422

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedym wzgórek Hermesa tuż pod miastem mijał,
Ujrzałem lotny okręt jak w przystań zawijał,
A na pokładzie stali wszystko tędzy chłopi
I było tarcz tam dużo i dwoistych kopii,
Zdaje się że to oni; choć może w tem niema
Nic pewnego.«

Gdy skończył, Telemach oczyma
Zerknął na swego ojca nieznacznie, z uśmiechem,
By niespostrzegł Eumej... I zaraz z pośpiechem
Jęli znowu przy ogniu przyrządzać jedzenie.
Wnet ochocze do stołu siadło zgromadzenie,
A jadłem i napitkiem pokrzepiwszy siły,
Szli spocząć i każdego przytulił sen miły.