Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co za cześć Atrydową zginął, jak słyszałem
Z ust twych? Bardzo być może że takiego znałem.
Nazwij go; Bóstwa w niebie wiedzieć muszą przecie
Czym go spotkał!... jam dużo włóczył się po świecie.«

Na to mu odpowiedział pastuch, wódz pasterzy:
»Niemyśl starcze że żona, albo syn uwierzy
W to, co o nim donoszą przybłędy podróżne;
Tacy bowiem za kłamstwa i pochlebstwa próżne
Chcą gościnne przyjęcie wyłudzić w swej biédzie,
Toż, gdy który włóczęga do Itaki przyjdzie,
Prosto sunie do pani i bajki jej gada;
Ona go podejmuje, o szczegóły bada,
Wzdycha za każdem słowem, łzy jej strugą cieką
Jak zwyczaj u żon, którym mąż zginął daleko.
I ty mógłbyś jej bajkę zanieść tak uwitą,
Za coby cię chitonem i chleną okryto.
Ależ on, jej małżonek, dawno już umarły
A psy i ptaki ciało z kości mu obżarły,
Lub zjadły ryby morskie; a kilka piszczeli
Na brzeg rzuconych, gdzie tam na piasku się bieli.
Niema go! swych przyjaciół zostawił w żałobie;
Mnie w największej! bo gdzieżbym znalazł pana sobie
Tak dobrego? chociażbym szukał w okolicach,
Choćbym i do dom wrócił, osiadł przy rodzicach
Gdziem się rodził, gdziem pod ich okiem się wychował,
Toć nieżal mi ich tyle, aczbym się radował
Witać ich i rodzinną obaczyć krainę —
Lecz tylko za Odyssem z tęsknoty aż ginę.