Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Precz poszła... Nawet powiek moich nieprzywarła
Gdym skonał; ani szczęk mych otwartych do gardła.
Niewiem czy obrzydliwsze na świecie jest zwierze
Nad kobietę gdy w taką zbrodnię się ubierze
Jak w oną, na małżonku własnym dokonaną.
Jam marzył, że gdy wrócę, radość niespodzianą
Sprawię dzieciom, czeladce, wszystko mię powita.
Alić ta przeniewiercza zbrodniarka — kobieta
Nietylko sama siebie, lecz rodzaj niewieści
Zbeszcześciła, te nawet co warte są części.«

Skończył — a jam mu na to: Och sroży się sroży!
Oddawna, nad plemieniem Atreja gniew boży!
Zews za narzędzie zguby niewiastę obiera —
Wszak przez oną Helenę tylu już umiera;
A przez tę Klitemnestrę, i tyś żywot stradał!

Tak rzekłem; on mi na to znowu odpowiadał:
»O nigdy niepoddawaj się pod rząd kobiecy;
Z czułości jej niezwierzaj żadnej tajemnicy!
Udziel coś, a rzecz ważną w sobie zamknij szczelnie...
Lecz ciebie twa małżonka niezdradzi beszczelnie,
Bo szlachetność i zacne mieszkają pochopy
W sercu Ikariosowej córy, Penelopy.
Kiedyśmy szli na wojnę, tyś ją kobieciną
Młodą w domu zostawił, u piersi z chłopczyną,
Który dziś już w poważnych mężów wstąpił grona...
Ojciec go wracający przyciśnie do łona,