Strona:PL Homer - Odysseja (Siemieński).djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy kto opłakuje swego nieboszczyka
Zaszczyt też to jedyny co zmarłych spotyka
Że po nich włosy strzygą i łzy leją żywi.
Wszak i jam brata stradał; znali go Achiwi;
Był jeden z lepszych; pewnie znałeś go choć trocha,
Jam go nieznał; lecz wszyscy chwalą Antylocha
Że do biegu i kopii był nieporównany.«

Na to mu Menelaos odrzekł: »Mój kochany!
Mówisz dobrze, już lepiej i mędrzec nie powié;
Niezawsze tak się uda nawet i starcowi.
Po takim ojcu niedziw, że syn mówi k’rzeczy,
Zaraz poznać krew męża którego w swej pieczy
Zews miał, i błogosławił mu od urodzenia,
Toż w małżeństwie, i teraz łaski swej niezmienia
Gdy starość jego w takie pociechy ubierze
Jak syny mądre, sławne oszczepem szermierze.
Zabądźmy więc na teraz tych płaczów i nędzy;
Lepiej pobiesiadować. Hej! dajcie coprędzej
Wody na ręce; jutro czas upatrzym sobie
Pomówić z Telemachem o naszej żałobie.«

Rzekł — i Asfalion ręce wodą mu poléwał;
Gorliwie on Atrydę swego obsługiwał.
Poczem wszyscy obsiedli zastawną biesiadę.

Wtem Helena skoczywszy do głowy po radę,
Pijącym przymięszała czar taki do wina,
Że gniewów, smutków, zgryzot przeszłych zapomina