Tyleż okrywek na ciało i tyleż chitonów dobranych.
Złota naważył i wyniósł dziesiątek pełnych talentów;
Dwa błyszczące trójnogi i czworo miednic kosztownych,
Wreszcie i puhar prześliczny, od mężów Thrackich podarek,
Nie oszczędził w domostwie staruszek, tak pragnął gorąco
Syna wyzwolić drogiego. Następnie Trojan z przedsionka
Wszystkich wypędził i łajał obelżywemi słowami:
„Precz mi ztąd niegodziwcy i tchórze, czyż dosyć nie macie
Czyliż to mało ważycie że Kronid mnie klęską nawiedził,
Kiedy mi zginął syn najlepszy? I wy zobaczycie.
Łatwiéj już bowiem o wiele Achajom będzie was wszystkich
W obec śmierci onego wyniszczyć. Atoli co do mnie,
Mam zobaczyć, to wolę już wnijść do Hajda mieszkania“.
Rzekł, i berłem pospólstwo rozpędził; wynieśli się szybko
Starca rozjuszonego się bojąc. On krzyknie na synów.
Łając Helena, Parysa i Agathona boskiego,
Hippothoosa, Dejfoba i przesławnego Diona;
Wszystkim dziewięciu tak starzec rozkazy groźnie wydawał:
„Nuże wy dzieci niegodne, bezwstydne, bodajbyście wszyscy
W miejsce Hektora polegli w około szybkich okrętów.
W Troi obszernéj, już z nich jak sądzę żaden nie został;
Bogom równego Mestora, Troïla zręcznego do konia,
Wreszcie Hektora, co ludzi jak bóg przewyższał, że raczéj
Synem się boga wydawał, niż śmiertelnego człowieka;
Podłe skoczki i łgarze, najtężsi by tańce wywodzić,
Ludu własnego rabusie, na owcach i kozach pasieni.
Nie zabierzecież się wreszcie, by wóz co prędzéj ładować,
Wszystko to w nim ułożywszy, bym w drogę co rychło się wybrał?“