Pragnął i doświadczony Odysséj w tłumy Trojańskie
Wniknąć, zawsze mu bowiem odwagą serce pałało.
Zatém się do nich odezwał narodów król Agamemnon:
„Synu Tydeja Diomedzie, dla serca mego najdroższy!
Któren się tobie wydaje najlepszym, bo wielu ich pragnie.
Tylko się w sercu twém nie obawiaj, lepszego mijając,
A ze względu na wstyd nie wybieraj druha gorszego,
Rodem się powodując, chociażby i godność miał wyższą“.
Znowu się do nich odezwał Diomed o głosie donośnym:
„Jeśli żądacie odemnie, bym sam towarzysza wybierał,
Jakżebym zatém zdołał o boskim Odyssie zapomnieć,
Któren zawsze gotowe ma serce i męzką odwagę,
Jeśli on ze mną pójdzie, to nawet z ognistych płomieni
Cali powrócim oboje, bo wszędzie się znaleźć potrafi.“
Rzeknie mu przygód świadomy Odyssej boski w odpowiedź:
„Ani pochwalaj zbytecznie Tydejdo, ani też zganiaj,
Ale my idźmy, bo noc już urosła, i blizko jutrzenka;
Gwiazdy już schodzą, a większa już pora nocy minęła,
Z dwojga jéj części, a trzecia już ledwo nam pozostaje“.
Tak powiedziawszy groźnemi się odziewają zbrojami.
Miecz obosieczny (bo swój na okręcie był pozostawił),
Oraz i tarczę, a hełm na głowie mu dobrze osadził,
Bez grzebienia i grzywy, skórzany, co się kapicą
Zowie, a głowy dorodnych mołojców od razów ochrania.
Oraz i miecz, a hełm na głowie mu szczelnie osadził,
Wyrobiony ze skóry; od wnętrza liczne rzemienie
Silną tworzyły plecionkę, a zewnątrz kły bielusieńkie,
Dzika srogiego stérczały, gęsto po całéj powierzchni