Liczbą słabsi; lecz pragną i tak się w bitwie potykać,
Koniecznością zmuszeni w obronie dziatek i niewiast.
Wszystkie rozwarły się bramy i wysypały się wojska
Piesze i zbrojne na wozach; i wielka wrzawa powstała.
Zetkną się tarcze ze skóry, oszczepy i mężów odwaga,
W miedź uzbrojonych, atoli o guzach tarcze wypukłych
Jedne do drugich się zbliżą i wrzawa okrutna powstaje.
Słychać zarazem lamenty i krzyki zwycięztwa od mężów,
Póki świtała jutrzenka i dnia świętego przybywa,
Póty wzajemnie pociski leciały, padały narody.
Potem gdy słońce do środka w niebieskiém kole dobiegło,
Wtedy ojciec do góry podnosi wagi złociste;
Trojan koni poskromców i miedzią okrytych Achajów;
Waży je biorąc za środek; dzień zguby Achajów zapada.
[Losy albowiem Achajów ku ziemi obficie rodzącéj
Ciążą, atoli Trojan w obszerne się niebo podnoszą].
Znaki ogniste pomiędzy Achajskie narody; lecz oni
Zlękli się widząc, a wszystkich ogarnia trwoga śmiertelna.
Nie śmiał już Agamemnon pozostać, Idomen, tak samo,
Nie wytrzymali téż obaj Ajaxy, Aresa druhowie;
Mimo swéj woli, bo koń był raniony; ugodził go strzałą
Alexander bohater, Heleny mąż pięknowłoséj.
Po łbie wysoko na miejscu, gdzie pierwsze koniom wyrasta
Włosie na czaszcze, a rana najbardziéj bywa śmiertelną.
Resztę zaś koni popłoszył w uprzęży miedzianéj się plącząc.
Ledwo staruszek rzemienie od konia oderznął bocznego
Szablę do góry podnosząc, gdy szybkie Hektora rumaki
Nadbiegają do zgiełku, Hektora dzielnego woźnicę