Strona:PL Herbert George Wells - Wojna światów Tom II.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bądź, i jeżeli się nie mylę i to pan także pokażesz niezadługo jaka jest odwrotna strona twej zewnętrznej szaty. Nie będziemy wytępieni; ale ja się też nie dam złapać, obłaskawić i tuczyć jak jaki wół. Oh! nie! Wyobrazić sobie tylko: być zjedzonym przez te brunatne pełzające potwory!
— Więc myślisz...
— Myślę żyć! żyć pod ich stopami; wszystko już obmyśliłem. Jesteśmy zwyciężeni, bo nie mamy tych wiadomości co oni. Trzeba się więc uczyć zanim się trafi dogodna sposobność. Trzeba żyć i zachować niezależność, podczas kiedy się uczymy. Pojmujesz pan teraz, co nam robić wypada?
Patrzyłem zdziwiony i, wzruszony do głębi stanowczością i energią tego człowieka, zawołałem:
— Na Boga! z ciebie jest dzielny człowiek! i to mówiąc, chwyciłem go za rękę.
— Tak! ja to wszystko uplanowałem, rzekł z błyszczącemi oczyma. — Przygotowuję się już do togo; bo nie sądź pan, iż wszyscy ludzie są materyałem na zwierzynę, którą w nas widzą nasi najezdnicy. Dlatego też przypatrywałem się panu, miałem swoje wątpliwości. Jesteś chudy i szczupły. Nie poznałem pana odrazu. Wziąłem cię za jednego z tych subjektów lub urzędników z miasta; ci nie mają w sobie żadnej energii, żadnych wyższych pragnień! A człowiek, który nie ma jednego i drugiego,