Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

byli odziani tą samą, miękką, lecz mocną, materyą jedwabną.
Mimochodem zauważyć można, że owoce ich pokarmem wyłącznym. Ten lud dalekiej przyszłości hołdował ścisłemu wegetaryanizmowi. Dopóki byłem z nimi, wbrew zachciankom mięsożernym, musiałem również być owocożercą. I rzeczywiście, przekonałem się później że konie, woły, owce, psy za ichtyosaurem przeszły do niebytu. Ale owoce były doskonałe; szczególniej jeden, prawdopodobnie sezonowy w tym czasie, owoc mączysty w łupince trójściennej — był szczególnie dobry i stał się moim przysmakiem ulubionym. Z początku te dziwne owoce wprawiały mnie w kłopotliwy podziw; to samo było i z osobliwszemi kwiatami, jakie tam widziałem; lecz później zacząłem pojmować racyę ich bytu.
— W każdym razie obecnie opowiadam wam o moim obiedzie z owoców w dalekiej dopiero przyszłości — wtrącił Podróżnik po Krainie Czasu, nie bez ujmującego humoru.
— Jak tylko trochę zaspokoiłem apetyt, postanowiłem nieodwołalnie starać się o poznanie mowy tych nowych ludzi. Oczywiście, była to pierwsza rzecz do zrobienia. Owoce wydawały mi się właściwym przedmiotem na sam początek nauki: trzymając też jeden z nich w ręku, zacząłem wydawać z siebie cały szereg pytających dźwięków i gestów. Miałem niemałą trudność