Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oliwy na czop kwarcowy i zasiadłem na siedzeniu. Przypuszczam, że samobójca, który przykłada pistolet do czaszki, doznaje takiego samego podziwu nad tem, co go ma spotkać, jakiego ja doznawałem wówczas, gdym w podróż po Krainie Czasu wyruszał, jedną ręką ująłem dźwignię do puszczania w ruch, drugą — dźwignię do zatrzymywania, nacisnąłem pierwszą, a potem drugą. W tej chwili doznałem takiego wrażenia, jakgdybym się wywracał; jak zmora nocna dręczyło mnie uczucie padania. Spojrzałem dookoła: laboratoryum było jak przedtem. Co się stało? Na chwilę podejrzewałem, że mię mamią własne moje zmysły. Później spojrzałem na zegarek. Przed chwilą była może minuta po dziesiątej; teraz już prawie po wpół do czwartej! — Odetchnąłem, zacisnąłem zęby, ująłem oburącz dźwignię poruszającą i szybko zacząłem się poruszać. Laboratoryum ogarniał mrok coraz ciemniejszy. Pani Watchett, widocznie nie spostrzegłszy mnie, przeszła przez pokój ku drzwiom do ogrodu. Przypuszczam, że potrzebowała około minuty mniej więcej dla przejścia tej przestrzeni, lecz mnie wydawało się, że przeleciała przez pokój jak rakieta. Przesunąłem dźwignię do ostatniej podziałki: noc w jednej chwili, jakbyś lampę przykręcił. Upłynęła chwila, a po nocy znowu nagle poranek. Widziałem laboratoryum w konturach niejasnych i ciemnych; i odtąd już coraz niewyraźniej. Czarna noc następna prze-