Strona:PL Herbert George Wells - Podróż w czasie.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lekarz wstał, podszedł do lampy i przypatrywał się kwiatom.
— Słupkowie nieparzyste — powiedział.
Psycholog pochylił się, aby zobaczyć zblizka, i wyciągnął rękę po kwiatek.
— Niech mnie powieszą, jeżeli nie jest już kwadrans na pierwszą! — krzyknął Dziennikarz. — Jak dostaniemy się do domu?
— Mnóstwo dorożek na stacyi — rzekł Psycholog.
— Ciekawa rzecz — mówił Lekarz — nie wiem napewno, do którego rzędu należą te kwiaty. — Czy mogę je wziąć?
Podróżnik zawahał się, a później nagle rzekł:
— Ależ nie.
— Skąd naprawdę je masz? — zapytał Lekarz.
Podróżnik po Krainie Czasu przyłożył rękę do głowy i mówił jak ktoś, co się stara zatrzymać myśl uciekającą.
— Włożyła mi je do kieszeni Uina, kiedy podróżowałem w Czasie. — Rozejrzał się po pokoju. — Niech mię dyabli porwą, jeżeli to wszystko było! Ten pokój, wy i atmosfera życia codziennego: to zawiele dla mojej pamięci. Czy w samej rzeczy kiedykolwiek zbudowałem Machinę Czasu, lub choćby tylko jej model? A może to wszystko sen? Mówią, że życie jest snem, cennym snem niekiedy; ale tu innego stanowiska za-