Pan Fothering wziął za świadka cyklistę, który dotąd milczał i uzyskał jego zgodę, po wahającem spojrzeniu w stronę pana Beamish. Oberżysta nie chciał wypowiedzieć żadnej opinji i pan Fothering wracając do pana Beamish, otrzymał od niego niespodziane i pobłażliwe ustępstwo na korzyść swego określenia cudu.
— Naprzykład — mówił wielce podniecony pan Fothering, — to np. byłby cud: ta lampa, w naturalnym biegu rzeczy, odwrócona do góry nogami, nie mogłaby się palić. Czy nie prawda, panie Beamish.
— To pan mówi, że nie mogłaby! — odparł Beamish.
— A pan? — zapytał Fothering. — Przecież nie będzie pan dowodził, że... tego... hę...
— Nie — odpowiedział uparty Beamish — nie mogłaby.
— Bardzo dobrze — ciągnął Fothering — a więc ktoś przychodzi tu, jak naprzykład ja, niby tak, staje nieprzymierzając na tem miejscu i mówi do tej lampy, jak to ja mógłbym zrobić, zbie-
Strona:PL Herbert George Wells - Nowele.djvu/49
Wygląd
Ta strona została skorygowana.