Przejdź do zawartości

Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Pewnego razu pani X. miła i zacna staruszka, opowiadała w dość licznem gronie młodych pań i panienek następującą anegdotę.
— Duma jest wadą dość u nas powszechną. W mężczyznach zbyt ostre jej kanty ściera samo życie, ale kobiety nie mogą się jej nieraz długo pozbyć i stają się przez to nieznośne. Dziwnem jest przytem to, że dumą odznaczają się nieraz osoby, które nie mają żadnego dobrego ku temu powodu. Tak było i ze mną.
Byłam bardzo „pysznem“ dzieckiem. W miarę lat wada ta rozwijała się we mnie coraz bardziej. Na pensji moje wyniosłe obejście zrażało do mnie koleżanki, później, w salonach, towarzyszki zabaw i młodzież. Nie lubiano mnie i nazywano „księżniczką“, ale to właśnie schlebiało mojej miłości własnej i potęgowało jeszcze dumę.
Z tego powodu żaden młody człowiek nie zbliżał się do mnie — i byłabym niezawodnie dotychczas rutkę siała, gdyby nie to, że niespodzianie zostałam raz na zawsze z mojej wady wyleczona.
Było to przed spowiedzią wielkanocną. Przy rachunku sumienia przyszło mi na myśl pytanie, czy moja duma nie jest tem samem, co pycha, która, jak wiadomo, stoi na czele grzechów głównych.
Przystąpiwszy więc do konfesjonału, w którym