Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/397

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niedźwiedzie, strzegące drzwi budynków, okazują, jacy są mieszkańcy tych przestrzeni. Wszystko tu zdradza krainę pierwotną i dziką. Z okien wagonu można świtaniem dostrzec antylopy, skaczące w bujnych trawach, lub dzikich czerwonych jeźdźców z piórami, pozatykanemi we włosy, harcujących za zwierzyną. Gromady kopców, usypanych przez pieski ziemne, są jedynemi miastami, przez które przejeżdża się poza Omaha. Jest to prawdziwa pustynia, prawdziwy ocean traw. Upływają dnie i noce, a step nie kończy się, w miarę tylko, jak zbliżamy się do Rocky Mountains, czyli gór Skalistych, wznosi się nieznacznie coraz wyżej i wyżej, tak, że stacja Sherman leży już na 8.242 stóp nad poziom morza, czyli na granicy wiecznych śniegów. Olbrzymie drzewiane galerje pokrywają tęż drogę w tych miejscach, która inaczej byłaby zasypana śniegami. Ale góry Skaliste nie są granicą, jeno tylko kością pacierzową pustyni. Gdy pociąg wydostanie się nakoniec z tego świata granitów, z tych „kanjonów“, kamiennych gardzieli, urwisk, złamów i przepaści, gdy minie góry Skaliste i sploty Wasaeru, wjeżdża w pustynię jeszcze dzikszą. Dopiero w Utah trafia na Ogden, większą osadę ludzką, zamieszkaną przez Mormonów, a leżącą niedaleko ich stolicy Salt Lake City. Ale Ogden i Salt Lake City to tylko oazy, reszta zaś kraju pusta. Nigdzie nawet nie zdarzyło mi się widzieć pustyni równie głuchej i, jeśli rzec można, równie groźnej w swoim majestacie. Z tamtej strony gór Skalistych to przy-