Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Natomiast nie będę walczył z nikim, ktoby się chciał upierać, że może żaden dotąd dramaturg nie postawił swego dramatycznego posągu na tak kruchej podstawie. Sztuka stoi na paradoksie. Ktoby dowiódł, że znał kobietę piękną, otaczaną, uwielbianą, która umarła cnotliwą, tenby zarazem wykazał, że słowa pana Zenona są fałszem od a do z — i jednym zamachem obalił bez ratunku sztukę. A pytam: kto nie znał w życiu kobiety pięknej, otaczanej, uwielbianej i — cnotliwej?
Autor jest nieuleczonym pesymistą. Bo cóż to jest piękność? Każda kobieta piękna jest brzydką w stosunku do piękniejszej od siebie, każda brzydka piękną w stosunku do brzydszej, — każda, czy piękna, czy brzydka, piękną w stosunku do tego mężczyzny, któremu się podoba; — przeto możnaby dojść do przekonania, że ogromna większość kobiet, a raczej wszystkie z wyjątkiem potworów, mogłyby i musiały mieć swój dzień czwarty.
Inaczej mówiąc, rozszerzenie założenia wiedzie tam, gdzie autor mimo całej odwagi iść nie chciał.
Z fałszywych premis można wyprowadzić wniosek logiczny, ale nigdy prawdziwy. Kryterjum życiowe przy pierwszem zetknięciu się z nim wykaże, że jest to ułuda, bańka mydlana, że to się ma tak do rzeczywistości i prawdy, jak owe obrazy jezior, drzew lub miast, któremi gra światła łudzi w pustyniach oko wędrowca.
Autor wziął piękność w pojęciu oderwanem. W filozoficznej rozprawie jest to sposób tak dobry,