w której go lepsze, silniejsze, rzeczywistsze nie zastąpi.
Odjeżdżając, dostał Chopin od panny Konstancji pierścionek na pamiątkę — i, gdy później był sam zagranicą, gdy spotkał się z obojętnością, niechęcią, wtedy z pewnem rozczuleniem garnął się myślą do tej, której nie kochał wprawdzie, ale od której szło do niego ciepło serdeczne. W nagłówku listu, pisanego do Jana Matuszyńskiego, czytamy: „Wiedeń. Dzień Bożego Narodzenia. Niedziela rano. Przeszłego roku o tym czasie byłem u bernardynów, dzisiaj w szlafroku sam jeden siedzę, pierścionek gryzę i piszę“.
Oczywiście, że kiedy w taki dzień wspominał, jak rok temu był u panny Konstancji u bernardynów i porównał z tem swoją teraźniejszą samotność, to pierścionek gryzł i zdawało mu się, że kocha. Tem niezadowoleniem z teraźniejszości, monotonnej i smutnej w porównaniu do romantycznej i pełnej wrażeń przeszłości, tłumaczą się i następne słowa, które na pierwszy rzut oka zdają się tchnąć prawdziwem uczuciem: „Uspokój (ją), powiedz, że, póki sił starczy... że do śmierci... że po śmierci jeszcze mój popiół będzie się słał pod nogi. Ale to wszystko mało, cobyś ty mógł powiedzieć... ja napiszę! Jużbym był dawno napisał, nie męczyłbym się tak długo; ale ludzie!... Gdyby to przypadkiem w cudze ręce wpadło, jej sławie szkodzićby mogło... Więc lepiej ty bądź moim tłumaczem...“
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/269
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.