Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prosić mnie o to prawdziwie, to chyba Heljos zbyt palącym promieniem powarzył mózgi w waszych czaszkach.
Tu zgrzytnął zębami i dodał głosem, do grzmotu Zeusa podobnym:
— Żali nie wiecie, że żoną moją jest Oktawja i żali opuściła was pamięć, że jeszcze wczoraj ofiarowaliście jej białe gołębie i złote girlandy z janowca?
To rzekłszy, powstał — ogromny, groźny, ze lwiemi zmarszczkami na czole. Lecz niezmieszany wcale eponim podniósł głowę i, patrząc mu wprost w oczy, odpowiedział:
— Jako człowiek poślubiłeś siostrę twego wielkodusznego kolegi, Oktawję, którą wielbimy, ale jako bóg masz prawo poślubić boginię. Ofiarujemy ci, panie, w małżeństwo naszą Atenę Grodowładną i błagamy, ażebyś ją przyjął z rąk naszych.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Nastało długie milczenie.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Taki dowód czci przeszedł nawet wyobraźnię Antonjusza, więc znów począł spoglądać przed się zdumionym wzrokiem. Ale gniew znikał stopniowo z jego oblicza. Za chwilę wódz zwrócił się ku swym Rzymianom i, spostrzegłszy uśmiech legata, uśmiechnął się wzajem do niego, poczem siadł i przesłonił oczy dłonią.
Lecz, gdy ją znów odjął, ukazał Grekom wesołe już i promienne oblicze.