Przejdź do zawartości

Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O Marhabalu, jakże mam na to odpowiedzieć?...
— Ja nie o tem mówię — przerwał opryskliwie kupiec. — Chcę tylko ci dowieść, że gdybyś ją spotkał nagą, wówczas cała twoja miłość nie miałaby jej za co kupić nietylko naszyjnika i obrączek na nogi, ale nawet fartuszka na biodra. Przecie w twojej opończy są dziury, przez które przeglądają twoje kolana, powalane ziemią i zielenizną przy pieleniu warzywa. Szczęściem moja córka nie mieszka na pustej skale i nie jest tak goła, jak greckie boginie. — Ale wypadki chodzą po ludziach. Żebyś mnie lepiej zrozumiał, dam ci przykład. Oto miasto nasze i kraj zajęli Macedończycy, których monarcha, Aleksander, przewrócił do góry nogami państwo perskie i cały świat. Króla naszego, Stratona, przepędził na cztery wiatry jeden z jego wodzów, Hefestjon i podobno ma nam dać innego władcę... Zagrabił on już majątki kilku kupców, którzy przed przybyciem Macedończyków przemawiali za oporem. Spodziewam się wprawdzie, że mego mi nie skonfiskuje. Jestem człowiek trzeźwy i umiem liczyć się z rzeczywistością. Fenicja jest dziś słowem bez treści. Niech się Tyr broni, jeśli ma do tego ochotę, — Sydon ma własne interesy i o nich powinien myśleć. Wypowiedziałem taki pogląd na Byrsie i postarałem się, żeby słowa moje doszły do Hefestjona. Ale przypuśćmy, że stało się inaczej i że wskutek nieporozumienia lub fałszywej skargi majątek mój został skonfiskowany. Co w takim razie pomogłaby