Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/069

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ku domowi Tallera i zamyśliła się głęboko. Nagle otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzawszy prosto w oczy Rowsa, spytała:
— Pan mi odpowiesz prawdę, jak człowiek uczciwy i szczery?
Yes, miss!
— A zatem... Pan mnie kochasz? prawda?...
Biedny Rows pobladł, jak płótno; podniósł się z siedzenia i usiadł napowrót, a zbielałe wargi jego zaledwie mogły wybełkotać:
I beg your pardon, miss!...
— Tak?
I beg your...
— Tak?...
Górnik umilkł i dopiero na jeszcze ponowne zapytanie odpowiedział drżącym, wzruszonym głosem:
— O, miss Mary... Ja nie śmiem nawet o tem myśleć, ale tak... bardzo! jedną na świecie!... bo zresztą... jestem sam... alebym nigdy nie powiedział, nigdy, nigdy... Skoro jednakże wiesz, to odejdę. Niech Bóg błogosławi twojej twarzy... Good bye, miss Mary!...
Mary Monteray schyliła głowę, po chwili zaś zaczęła mówić:
— To, co teraz powiem, Rows, mówię po wejrzeniu w głąb swego serca i po namyśle. Przyjechałam tu i nie wrócę więcej na Wschód. Kalifornja będzie odtąd moją ojczyzną — jestem więc Kalifornijką, pionierką. Pod tym względem stoimy narówni... Nie proś mnie o przebaczenie, boś mi ura-