Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na Oceanie Atlantyckim.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzone lady i dżentelmenowie uznali to za słuszne i przyzwoite, poczem nastąpiły okrzyki tak przeraźliwe, jak gdyby na statku zdarzył się pożar.
Poczciwego kapitana toast ten zaskoczył nader niespodziewanie, w tej chwili właśnie zapychał usta olbrzymim kawałkiem rumsteku; nim więc przestraszony rozum jego zdołał pojąć wszystkie owe porównania do starożytnych bohaterów i stanąć na wysokości położenia, trzeba było przedewszystkiem skończyć raz z rumstekiem i połknąć go choćby za jakąkolwiek cenę. Biedny więc bohater starożytności sponsowiał, oczy wyszły mu z orbit, rumstek utknął w gardle: wreszcie, jeszcze z zapełnionemi ustami, oświadczył, że mu jest tak przyjemnie, jak gdyby wypił szklankę groku, że dziękuje wszystkim zgromadzonym, że przeprasza, jeżeli rumstek był twardy, ale że „kanalje kucharze musieli się upić” etc. etc.
Po tej wykwintnej mowie zanucono jeszcze pieśń narodową angielską: „Boże, zachowaj królową!” — co było dowodem wielkiej uprzejmości ze strony Amerykanów, i obiad się skończył. Nazajutrz z rana dowiedzieliśmy się z tablicy, że tego jeszcze dnia przybijemy do lądu. Na całym okręcie panowała niekłamana radość. Jakoż wszystko zwiastowało bliskość ziemi. Majtkowie przywdzieli nowe kaftany. Okręt cały wymyto starannie, każda jego śrubka błyszczała w słońcu jak złota. Za masztami ulatywały całe stada mew, piszcząc i przewracając w powietrzu koziołki. Spotykamy coraz więcej okrętów: wielkie parowce, statki żaglowe, łodzie rybackie przesuwają się po cichem i przezroczystem zwierciadle wód, odbijając się w niem z masztami i żaglami. Ostry i zimny wiatr,