Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   84   —

zrywały się we mnie, w niewysłowionej rozpaczy, struny życia.
Grobu! grobu! wołały we mnie młodość, miłość... Grobu! domagały się zagasłe ideały kobiecego świata.
Ułożyłam dziecię w kołysce, — postąpiłam ku oknu...
O siedm pięter poniżej grób był pewny...
Myśl ta na razie wydała mi się zbawieniem dla mych dziatek.
Prędzej, prędzej! jęczało złamane życie, a prędzej znajdzie się ktoś, co dzieci nakarmi. Z ulgą w duszy, gotując się, dla ocalenia dzieci, na rozpaczny krok, skierowałam myśl moją do kraju — do różanych dni mej wiosny. Przed wyobraźnią zamajaczyły obrazy przeszłości, ciepło rodzinne, nauki matki. Tkliwość mnie ogarnęła, szłam za nią dalej aż dotkłam źródła, które łączy duszę z niebem.
Zapragnęłam modlić się!...
Wtem jak błyskawica przeleciało przez głowę:
— Modlić się? do kogo? — Do samoluba ojca, który chce abym poświęciła i zostawiła wszystko, co było bliskie i drogie mi — dla Niego? Poświęcić siebie? poświęcić dzieci? — krew mej krwi — ciało mego ciała? —