Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   68   —

a życie Romińskiego odarte było z miłości, odarte nawet z jej aluzji. Przemocą zamykał oczy, wsłuchiwał się w łoskot maszyny, w świst pary, prującej czyste powietrze i w dysharmonji tej znajdował ulgę. Lecz poruszone przyrodą myśli, choć uciekały od niej, zaczęły jednak w koło niej wirować. Więc mimowoli zaczął porównywać krajobraz do widoków ojczystego kraju. Ale i tu doznał rozczarowania. Najwspanialsze palmy niczem były w porównaniu z płaczącemi wierzbami i brzozami. Stęskniona, zbolała dusza tuliła się wyobraźnią pod ich cienia. Gdybyż choć na chwilę posłyszał szelest ich gałęzi, odetchnął ich wonią, napoił oczy ich zielenią; o — pewno! ukoiłby ból, wypłakałby łzy, uciszył zbuntowaną duszę. O! bo tam w kraju, wszystko takie dobre, serdeczne, takie kochane, takie mówiące o tem co dusza czuje.
Oderwał się na chwilę od własnego cierpienia, a utonął cały w wspomnieniach ojczystych. Żywiej mu nawet zapłonął wzrok gdy rozbujałą wyobraźnią ujrzał ukochaną ojczyznę, jak siebie samego odartą z przeszłości piękna, shańbioną przez tych, którzy sterem jej ducha kierować mieli.